Geoblog.pl    Capturethemoment    Podróże    Incredible !ndia    Pierwsze spotkanie z Indiami....
Zwiń mapę
2012
18
maj

Pierwsze spotkanie z Indiami....

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 252 km
 
Nasza podróż rozpoczyna się około 1.00 w nocy obudził nas dźwięk budzika, przed nami droga do Warszawy skąd mamy wylot 07.30. Przy odrobinie szczęścia już o 5.20 rozpoczynamy odprawę bagażową na stanowisku LOT-u, która dłuży nam się w nieskończoność bo pomimo ogromnej kolejki jest otwarte tylko jedno stanowisko. Po około 40 min mamy odprawione bagaże i czeka nas kolejna kolejka do odprawy paszportowej. Czas biegnie nieubłaganie, zbliża się godzina naszego wylotu, a my wciąż w kolejce. Kiepsko widzę to nasze Euro za niecały miesiąc 

Po odprawie paszportowej czas na szybki bording i już jesteśmy w samolocie. Pierwszy etap podróży do Amsterdamu za nami, mamy niewielkie opóźnienie jakieś 45 min, ale miedzy samolotami jakieś 1,5h więc powinniśmy zdążyć, jakie jest moje zaskoczenie kiedy okazuje się że docieramy do naszego drugiego samolotu KLM lekko spóźnieni, już nawet wywołali nasze nazwiska. Pośpiesznie wsiadamy, samolot okazuje się bardziej komfortowego niż poprzedni - zapadamy w sen bo przecież wstaliśmy o 1.00. Lot upływa szybko, jedzenie dobre, obejrzeliśmy kilka filmów i tak punktualnie o godz. 22.50 docieramy do lotniska w Delhi. Na pierwszy rzut oka bardzo europejsko, tylko rzeźby dłoni nad odprawa paszportową są sygnałem że jesteśmy już w Indiach. Czekamy na bagaż i tu niespodzianka, wszystko wypakowane, każdy już trzyma swoją walizkę, a naszych bagaży nie ma. Trochę się niepokoje, ale czekam cierpliwie bo nadchodzi kolejna porcja bagaży. Pan z obsługi lotniska pyta czy mam bagaż, ale okazuje się że niestety nie. Co teraz będzie hmm… Na szczęście wszystkie niezbędne rzeczy mamy w podręcznym, ale wiecie przecież że bez bagażu było by trudno. Przy pomocy personelu lotniska zgłaszamy sprawnie zaginiecie bagażu. Okazuje się że Pani z obsługi już wiedziała wcześniej, że nasz bagaż został w Amsterdamie, a wszystkiemu winne nasze spóźnienie samolotu z LOT-u. Obiecują nam że bagaż przyleci następnym samolotem za 24 h i zostanie dostarczony do naszego hotelu w Delhi.

Z ciężkim sercem i niedowierzaniem stwierdzam, że trzeba zamówić taksówkę, udaje nam się zamówić pre-paid taxi za 400 rupii do Main Baazar, to dobra cena, zwłaszcza że tak wiele osób pisało na przeczytanych przeze mnie blogach. Dostajemy bardzo ładną oldschoolowa taksówkę marki: Hindusan Ambasador. Na zewnątrz 43 stopnie, a przed nami nocne Delhi roztacza swoje krajobrazy. Piękna taksówka, kojarzy mi się z taksówkami na Kubie. Docieramy do naszego hotelu, po 45 min. Pierwsze wrażenia z ulicy… nic wcale nie śmierdzi, co prawda dużo śmieci na ulicach, ludzie śpią po kątach, ale po Tajlandii już mnie ten widok nie szokuje. Hotel Star Paradise rezerwowaliśmy przez Internet, na zdjęciach dobry standard, zresztą cena jak na Indie też dość wysoka bo 950 rupii za dwójkę z łazienką i AC. Jak na pierwsze dni trzeba trochę lepszy standard bo nigdy nie wiadomo jak zareagujemy na tutejsza florę bakteryjną. Pierwsze wrażenia z hotelu… oczom własnym nie mogłam uwierzyć, bo w żadnym wypadku standard tego hotelu nie przypominał mi tego ze zdjęć, wszystko w budowie, a pokoju raczej brudno, łazienka brudna – oczywiście zamiast prysznica dziura na spływ. No cóż w końcu to Indie  Szybki prysznic i do łóżka , w końcu jest już 2.00, a na jutro zaplanowaliśmy zwiedzanie Delhi. Tylko co my zrobimy mamy do ubrania tylko to co na sobie…..
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 24 wpisy24 0 komentarzy0 64 zdjęcia64 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.05.2012 - 12.06.2012