Geoblog.pl    Capturethemoment    Podróże    Incredible !ndia    Główne atrakcje New Delhi...
Zwiń mapę
2012
20
maj

Główne atrakcje New Delhi...

 
Indie
Indie, New Delhi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5517 km
 
Budzimy się około 10 tej, znów Delhi przywitało nas straszliwym skwarem, jest około 45 st. w cieniu. Postanowiliśmy najpierw uda się na śniadanie i uzgodnić co dalej robimy. Wracamy do restauracji Mont Everest na śniadanie, zamawiamy tosty ( 90rupii ), Indian breakfast (130rupii). Śniadanie wzmocniło nas na tyle że postanowiliśmy wspólnie zwiedzić Delhi. Jest za gorąco żeby przemieszczać się metrem, więc postanowiliśmy wynegocjować w naszym hotelu transport na cały dzień, co na 4 osoby kosztowało nas jakieś 900 rupii.

Po ustaleniu szczegółów czekamy na transport, po 10 min już jedziemy do naszego pierwszego miejsca: Red Fort- w związku z tym że dzisiaj jest niedziela, to na zwiedzanie fortu przybyło dużo hindusów, kolejka do fortu wiła się 3 –krotnie wokół jedynego drzewa tuż przed wejściem. Na szczęście jest osobna kasa dla turystów, a także osobna kolejka.( koszt 500 rupii) Po paru minutach jesteśmy już wewnątrz. Fort z zewnątrz o ogromnej fasadzie w kolorze czerwonym, wewnątrz jest bardziej kameralny , pojedyncze, porozrzucane budynki ładnie kontrastują z zielenią ogrodu. Każdy z budynków o innym przeznaczeniu, ale co uderza najbardziej misternie wykonany i dopracowany w każdym szczególe. Gdyby nie upał i duża ilość zwiedzających można byłoby pobyć tam dłużej, ale decydujemy by jechać dalej.

W tej samej okolicy znajduje się Jama Masjid ( meczet piątkowy) – ogromna i piękna świątynia zlokalizowana w centrum miasta ,obok największej ulicy targowej Chandni Chowk, na niewielkim wzgórzu. By się do niej dostać musimy przejść prze bazar dla biedoty, wszędzie śmieci, a wśród nich leżący bezdomni ludzie i bawiące się dzieci. Tłum tak duży, że trzeba było bardzo uważać by nie zgubić współtowarzyszy i na nikogo nie nadepnąć. Oczywiście wyróżniamy się bardzo, więc jesteśmy zewsząd atakowania różnymi propozycjami zakupów i drobnych usług. Pomimo iż widoki oraz zapachy są dla nas lekko szokujące staramy się podążać za naszym kierowcą nie wdając się w rozmowy. Kiedy docieramy do świątyni jest nam już tak gorąco, że wszystko nam jedno co będziemy dalej robić. Wykorzystują to drobni naciągacze i kasują od nas po 300 rupii za wejście do świątyni i ubranie nas w stroje , które wg ich opinii są właściwie dla miejsca. Zwiedzamy świątynie, piękna na pewno wymaga odwiedzenia. Kiedy już lekko dochodzimy do siebie przypominam sobie o przestrodze by nie płacić za wejście do świątyń, po rozmowie z naszym przewodnikiem jestem pewna że zostaliśmy naciągnięci. Hmmm … trzeba uważać zawsze i wszędzie bo po drodze spotka nas jeszcze wiele takich sytuacji. W drodze powrotnej decydujemy się na napój podawany we wspólnych szklankach, jest to woda z sokiem z limonki z dodatkiem sody, w smaku sama soda, ale daje poczucie orzeźwienia – martwimy się tylko że może to niezbyt dobrze wpłynąć na nasz system trawienny, ale na szczęście żadne z nas nie miał niepożądanych dolegliwości.

Następnie wybraliśmy się do New Delhi a konkretnie do miejsca gdzie najbardziej odczuwa się wpływ angielskiego kolonializmu, szerokie, przestrzenne ulice oraz ładny i zadbany Connaught Place, a następnie Gate of India z wielkimi polami, którego od razu kojarzą się z Polami Elizejskimi. Postanowiliśmy się przespacerować w okolice bramy indyjskiej, ale z racji wolnego dnia było tam tak dużo ludzi, że nie czuliśmy się tam dobrze. Poza tym wszechobecne śmieci…

Kolejnym naszym punktem było Mauzoleum Humajuna, typowy przykład architektury mogolskiej, to taki odpowiednik Tadż Machal, który otoczony zadbanym ogrodem sprawił, że odrobinę odetchnęliśmy od upału. Kolejna była oryginalna i kolorowa świątynia Kriszny, tuż obok której trafiliśmy do sklepu z prawdziwą Indyjską herbatą. Nasz przewodnik pouczył nas co do cen herbat i powiedział że tak naprawdę w Indiach bardzo trudno kupić dobra herbatę, bo wszystko idzie na eksport, a to jedno z niewielu miejsc gdzie można dostać dobrej jakości herbatę z Indii. ( cena 900 rupii za 100g) Na tym skończyliśmy zwiedzanie, a po szybkim prysznicu, poszliśmy na pyszny obiad do bliźniaczej restauracji jak Mont Everest, gdzie każdy z nas pierwszy raz próbował aromatycznych dań kuchni indyjskiej. Ja rozpoczęłam od Chicken Butter Masala – zresztą kuchnia Indii to temat na kolejnego bloga :) W każdym razie było bardzo, bardzo dobre. Ostatnią rzeczą jaką mieliśmy do zrobienia to zamówienie taksówki , która z Main Baazr kosztuje 300 rupii oraz zatrzymaliśmy się w biurze turystycznym Delphin, gdzie właściciel skomponował nam dalsze zwiedzanie Indii wg naszego planu, oferując taxi z kierowcą i kupno biletów na pociągi, których nie udało nam się kupić przez cleartrip. Jutro Nepal…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (27)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 24 wpisy24 0 komentarzy0 64 zdjęcia64 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.05.2012 - 12.06.2012