Geoblog.pl    Capturethemoment    Podróże    Incredible !ndia    Strach w oczach...
Zwiń mapę
2012
24
maj

Strach w oczach...

 
Nepal
Nepal, Kathmandu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6633 km
 
Pobudka o 6.00 i szybkie pakowanie bo za godzinę autobus powrotny do Katmandu. Na dworcu głównym skąd mieliśmy odjazd byłam zaskoczona ilością turystów , którzy tak jak my wracali do Katmandu, o godz. 7.00 odjeżdżało co najmniej 10 autobusów z turystami . Na drogę powrotną nasz przyjaciel Bhin wykupił nam bilety w autobusie z wiatrakami i bez przystanków. Podróż przebiegła szybko i sprawnie, i o godz. 15.00 byliśmy już na miejscu. Warto wspomnieć o niesamowitych widokach, które towarzyszyły nam przez całą podróż, autobus raz wspinał się na górskie serpentyny , raz opadał, a w dole było widać szybkie górskie potoki. Droga była odcinkami tak wąska a ruch tak intensywny że wolałam nie myśleć o ewentualnych konsekwencjach wypadku. W wielu przewodnikach jest napisane, że jest to jedna z najbardziej malowniczych tras w Nepalu, a co ciekawe kiedy zbliżają się deszcze a górskie potoki przybierają zdarza się często że trasa jest nie przejezdna, gdyż ilość naniesionego materiału przez wodę jest tak duża, że żaden samochód nie przejedzie.

Ku naszemu zdziwieniu na Thamalu odebrał nas z przystanku Bhin i zaprowadził nas do Tara Guesthouse. Jednak okazało się że nie ma dla nas pokoi takich jak wcześniej a jedynie dwie dwójki bez kilimy i łazienki ( 400 rupii), ze względów przyjacielskich zgodziliśmy się na nie, ale przyszło nam szybko pożałować swojej decyzji , kiedy każdy z nas brał prysznic w małym pomieszczeniu z wc, w którym ani zapach ani brud nie zachęcał do korzystania. Dodatkowym problemem okazało się to że okna naszych pokoi wychodziły na główną ulicę a tam hałas był nie do opisania: klaksony taksówek i tuk-tuków, charczenie Nepalczyków oraz krzyki sprzedawców. Myśleliśmy, że nie uśniemy, ale okazało się że ponad wszystkim było nasze zmęczenie i zasnęliśmy nie wiedząc kiedy.

Wrócę, jeszcze na chwile do hałasów w Nepalu i Indiach: muszę powiedzieć, że przed podróżą każdy z nas ostrzegał nas że bez stoperów do uszu nie zaśniemy, bo ilość decybeli w tym kraju przeraża z kilku powodów: zagęszczenie ludzi na jeden kilometr kwadratowy w tym kraju jest nie do określenia, ludzie śpią wszędzie i na wszystkim, do tego dochodzą wszędobylskie krowy oraz psy i inne mniej lubiane stworzenia. Klaksony w Polsce używane jako sygnał ostrzegawczy w ostateczności tutaj używane są nagminnie w celu zwrócenia uwagi, ostrzeżenia że zaraz nastąpi manewr wyprzedzania ( samochody nie mają tu lusterek bo jest zbyt wąsko i zwykle są urwane), a czasem dla zabawy. Na hałas składają się także krzyki sprzedawców, odgłosy bawiących się dzieci oraz bardzo często puszczony zbyt głośno telewizor albo hinduska muzyka. Tutaj już z racji zawodu stwierdzam , że hindusi muszą mieć lekko uszkodzony słuch z powodu tego hałasu. A zapomniałabym - odgłosy charczenia , chodzi o to że w powietrzu przy takim ruchy unosi się dużo kurzu, który osiada w gardle i hindusi bardzo często w związku z tym plują wydając przy tym charakterystyczne charczenie.

Jutro wracamy do Delhi…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 24 wpisy24 0 komentarzy0 64 zdjęcia64 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.05.2012 - 12.06.2012