Geoblog.pl    Capturethemoment    Podróże    Incredible !ndia    Big fire...
Zwiń mapę
2012
31
maj

Big fire...

 
Indie
Indie, Vāranāsi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8935 km
 
Rano pobudka przed 5.00 bo umówiliśmy się z naszym przewodnikiem z hotelu , że popłyniemy jeszcze raz na rejs po Gangesie o wschodzie słońca. Mimo wczesnej pory nad rzeką życie kwitło, setki ludzi robiło poranną toaletę, połączoną z modlitwami. W rzędach przy specjalnie ułożonych kamieniach, ustawili się pracze z miejscowych pralni z niezliczona ilością materiałów do wyprania. Dalej ludzie nabierali wody do picia i do używania w domu do codziennych czynności. Jeszcze dalej zadziwił na widok , zdechłej lekko napęczniałej krowy , która dryfowała wśród wód tej samej rzeki, wzdłuż której toczyło się normalne życie… A my płyniemy dalej do naszego miejsca przeznaczenia, którym jest „Big Fire” To miejsce gdzie odbywa się największa ilość pogrzebów nad rzeką. Na nadbrzeżu czekał już na nas miejscowy kapłan, który wprowadzał nas w zasady Wielkiej Tradycji Hinduizmu.

Celem każdego hindusa jest uzyskanie „Mokszy” czyli wyzwolenie się z kręgu wcieleń, które może być osiągnięte poprzez spalenie zwłok nad brzegiem Gangesu i po połączeniu się ciała z rzeką. Jednak to wcale nie jest takie proste by osiągnąć ten stan, człowiek odradza się w kolejnych wcieleniach, a warunki życia w danych wcieleniach zależą od nagromadzonych skutków „ karmy” czyli uczynków popełnionych w poprzednich wcieleniach.

Kapłan nie oszczędzał nas , jeśli chodzi o pokazywanie jak krok po kroku wygląda przygotowanie , a następnie palenie zwłok, łącznie z tym, że chodziliśmy po górze ubrań pogrzebowych, z których zostały rozebrane zwłoki przed spaleniem, a każde z nas miało we włosach odrobinę pyłu z dopalających się ognisk. Jestem pewna że żadne z nas nie było przygotowane na wizytę w samym środku „ big fire” bo w każdym z przewodników jest napisane że obrzęd ten można zobaczyć jedynie z łódki. Nawet po powrocie do hotelu, wszyscy czuliśmy słodki charakterystyczny zapach „spalenizny „, który towarzyszył nam już do końca dnia. Wierzcie mi , nie planowaliśmy tego. W trakcie tego spaceru kapłan wymusił wręcz na nas, dobrowolny datek na drewno dla ludzi, których nie stać zapłatę na drewno na pogrzeb, byliśmy tak zaskoczeni tą całą sytuacją, że daliśmy mu 500 rupii, a on nie odpuszczał i chciał od nas wyciągnąć więcej, by każdy dał choć jeden banknot – za naszą dobrą karmę. No coments. Na jeden taki pogrzeb potrzebne jest około 200-500 kg drewna, w zależności od wagi człowieka. Drewno jest najpierw przywożone pociągiem na most nad rzeką, a następnie przeładowywane na barki, które dowożą go w okolice Ghat ( miejsca spalenia zwłok), gdzie jest suszone i rąbane na mniejsze kawałki.

Są pewne subtelne różnice, miedzy obrzędami palenia zwłok w Nepalu i Indiach po pierwsze : kobiety w Indiach nie uczestniczą w obrzędzie palenia zwłok, bo dusza musi mieć spokój kiedy odchodzi. Poza tym, przed spaleniem zwłoki muszą zostać zamoczone w Gangesie by dać szansę połączenia z rzeką. Po tych porannych emocjach byliśmy pewni, ze widzieliśmy już dość. Zaraz po śniadaniu postanowiliśmy kupić nowy bilet, który zbliży nas do upragnionego wypoczynku na Goa. Jednak czasem nawet najprostsze sprawy okazują się być bardzo skomplikowane, a w czasie takiej wyprawy zawsze jeden dzień jest pechowy i to był właśnie ten dzień  Kiedy już znaleźliśmy odpowiedni lot, Air India na 11.15 za 550 zł za osobę okazało się, że mamy za mało pieniędzy na karcie kredytowej by za niego zapłacić, a na przelew było za późno. Szybko wzięliśmy tuk-tuka , który zawiózł nas do biura Air India i po tym jak się upewniliśmy, że można kupić bilet za gotówkę wyruszyliśmy na poszukiwanie bankomatu, ale… no właśnie ale najbliższy był zepsuty, a kolejnego nie mogliśmy znaleźć, potrwało to jeszcze dobre 30 min zanim znaleźliśmy bankomat, a wtedy wyłączyli prąd… Biuro Air India przestało pracować, aż do wznowienia dostawy prądu. Czekaliśmy cierpliwie 1,5h na prąd, w końcu obsługa się zlitowała i zadzwonili do drugiego biura na lotnisku i kupili dla nas bilety, które za 20 min przesłano faksem. Bardzo szczęśliwy wróciliśmy do hotelu, na uroczystą kolację , bo jutro czyli Dzień Dziecka czyli 4 dni wcześniej lecimy do Bombaju  Kolacja, podczas której kupiliśmy bilety na na bus – slipper bez AC na Goa ( 500 rupii za osobę, przez stronę make my trip), pakowanie i do spania. Zamówiony tuk-tuk ma nas zabrać na lotnisko 0 7.30.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedziła 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 24 wpisy24 0 komentarzy0 64 zdjęcia64 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.05.2012 - 12.06.2012